Suchanow z zarzutami: Zamknęli mnie w klatce
Trwają protesty po opublikowaniu wyroku Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji. Wśród manifestantów nie brak radykalnych działaczy. Aktywiści częstokroć posuwają się do aktów wandalizmu. Czwartkowe protesty pod TK zakończyły się interwencja policji i zatrzymaniami.
Wśród zatrzymanych przez policję znalazła się jedna z liderek SK Klementyna Suchanow. W rozmowie z Wirtualną Polską aktywistka stwierdziła, że wywiezienie jej do odległej komendy było jedną z form jej szykanowania.
Suchanow przyznaje, że policjanci traktowali ją dobrze. Narzeka jednak, że przez wiele godzin przedłużano wszystkie czynności. – Robiono mi zdjęcia do kartoteki, a samo spisywanie zawartości mojego plecaka trwało ponad godzinę. Do celi trafiłam o czwartej rano. O siódmej podali śniadanie: chleb tostowy z serkiem topionym oraz herbatę – mówi.
Suchanow stwierdziła, że czekając na przesłuchanie zobaczyła jednego z odprowadzanych aktywistów. Chciała wstać i mu pomachać, ale wtedy została szarpnięta i kazano jej siedzieć. Feministka bardzo przeżyła ten incydent. – Ponieważ wolałam postać, zamknęli mnie w takiej klatce dla groźnych przestępców – dodaje.
Zarzuty dla aktywistki
Suchanow postawiono ostatecznie trzy zarzuty. Pierwszy dotyczy zniszczenia mienia wartego dwóch tysięcy złotych. Aktywistka podczas protesty przybiła gwoździami plakat do drzwi Trybunału Konstytucyjnego. Grozi jej za to pozbawienie wolności od 3 miesięcy do 5 lat.
Drugi zarzut dotyczy wdarcia się na teren przed budynkiem Trybunału Konstytucyjnego, za co grozi do roku więzienia. Trzeci zarzut natomiast to kwestia naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza policji – za co grozi kara grzywny, ograniczenie wolności albo pozbawienia wolności do lat 3.
Suchanow nie przyznaje się do winy, twierdzi że zarzuty są kuriozalne i podkreśla, że mimo iż zabroniono jej zbliżać się do Trybunału, to ma zamiar uczestniczyć w kolejnych protestach.